29 października 2012

Fenomen "dodaj do ulubionych"

Kreatywność, wyczucie, nieszablonowy pomysł, może znajomość psychologii? Taaa. To wszystko jest potrzebne do stworzenia dobrego hasła reklamowego. Hasło to jedno z najczęstszych zadań w konkursach kreatywnych - zazwyczaj dość wymagające, bo cały nasz talent trzeba ścieśnić w maleńką pigułkę. Często takie konkursy wygrywa ktoś z grupy wyspecjalizowanych w tym konkursowiczów, którzy przez cały okres swojej kariery poznali już niektóre tajniki copywritingu (choćby nieświadomie, zaznajamiając się z setkami zwycięskich haseł). Wygrać może jednak naprawdę każdy (co nie jest takie oczywiste w każdej sytuacji - mam na myśli np. konkursy fotograficzne) - wystarczy przebłysk geniuszu, choćby jednorazowy. O tym rozpiszę się jednak przy innej okazji.

Rozpoczynając przygodę z konkursami trzeba wiedzieć, iż pewne rzeczy w świecie są niezmienne. Codziennie wstaje słońce, trawa sama się nie skosi, mężczyźni nigdy nie dorastają, a w konkursach na hasło reklamowe regularnie wygrywa nieśmiertelne DODAJ DO ULUBIONYCH.

Skąd to się wzięło i dlaczego działa?

 

Genezą jest po prostu tekst przycisku, który dodaje "ulubioną" stronę do naszych zakładek w przeglądarce. Nie wiem w jakiej, na pewno w IE, bo w FF mam po prostu "zakładki". Trudno powiedzieć, jak głęboko sięga historia dodaj do ulubionych, ponieważ nawet najstarsi uralscy górale nie są w stanie określić momentu migracji hasła z przeglądarki do świata konkursów czy, szerzej, marketingu. Nie umiem również stwierdzić, w ilu konkursach jury dało się przekonać, iż właśnie TO hasło jest oryginalne, chwytliwe i niepowtarzalne. Bo chwytliwe jest na pewno - w pierwszej chwili można je nawet uznać za genialne. Jest proste, łatwe do zapamiętania, poza tym ludzie lubią, jak im się coś każe. Bezosobowe? Też - dodać do ulubionych można keczup, portal o prawie, producenta mebli albo firmę handlującą sprzętem sportowym... W zasadzie wszystko. Jurorom nie robi to jednak widocznie żadnej różnicy, zwłaszcza, że przed dodaj do ulubionych zawsze pojawia się nazwa produktu czy marki.

Naprawdę ktoś się na to nabiera?

 

Mnie zaskakuje to za każdym razem - zwłaszcza, że nabrał się także organizator głośnej akcji Ojczysty - dodaj do ulubionych, o której wciąż słychać w mediach. Na tym kariera zwrotu się jednak nie skończyła, bo do napisania notki zainspirowały mnie kolejne (z zeszłego tygodnia) kontrowersje wokół zwycięstwa dodaja, tym razem w konkursie avanti24. Nota bene organizator tłumaczył się później z tego wyboru, podtrzymując swoją decyzję w mocy. Zabawne? No pewnie. Ale i smuci.
Hasło regularnie ścina krew w żyłach wszystkim konkursowiczom, którzy nie śpią po nocach, usiłując wymyślić naprawdę błyskotliwy tekst. Nic z tego. Wyrafinowane metafory, rymowanki, hasła długie, krótkie, wesołe, melancholijne - psu na budę, bo oto DODAJ DO ULUBIONYCH regularnie znajduje rzesze nowych wielbicieli.

Ponieważ z wyborami jury trudno dyskutować (to oni rozdają karty), można zrobić jedną rzecz, aby zwiększyć swoje szanse w konkursach na hasło reklamowe. Mianowicie: zgłosić dodaj do ulubionych zanim zrobią to inni. Niestety - mało to honorowe i lepiej nie opowiadać o tym w środowisku, bo to cholerny obciach... Można też wymyślić coś świetnego, co naprawdę jest warte nagrody i wygrać ze świadomością, iż oto, po wielu staraniach, talent i pomysł wygrały z czymś, co powinno być niechlubną, smutną plamą w historii kolejnych autorów.

1 komentarz:

  1. Dodaj do ulubionych nie jest chronione, bo to wykorzystanie zwrotu powszechnie znanego.
    Można jednak wygrać tym hasłem coś cennego i nagrodę stracić - jeśli pojawi się zapis w regulaminie, że hasło ma być oryginalne i wymyślone na potrzeby danego konkursu. Takie przypadki konkursowy światek też zna :)

    OdpowiedzUsuń